The Vestals – protectors of inner fire

„The Vestals – protectors of inner fire” oil on canvas 39.5 x 27.5 inch 100/70cm  Anna Wypych 2019

The painting started by listening „Feeling Good” by Nina Simone. Before You read the rest, try to listen to this amazing song – such a unique mood. Then was a lot of feelings, thoughts, and impressions captured in my vision of the Vestals – priestess of the Roman goddess of the home bonfire, Vesta.

„Westalki – strażniczki wewnętrznego ognia.” olej na płótnie 100/70cm Anna Wypych 2019

Początkiem obrazu stał się utwór „Feeling Good” Niny Simone. Zanim przejdziesz dalej, jeśli możesz spróbuj wysłuchać tej piosenki – tworzy wyjątkowy nastrój. Potem było dużo uczuć, myśli i wrażeń uchwyconych w moją wizję Westalek – kapłanek rzymskiej bogini domowego ogniska, Westy.

Lately, I was writing poems to complement my paintings but this time this wasn’t suits somehow. I was always following where my creativity leads me. There was so much poetry in this painting and process of making it, that adding anything would be too much. The commission I did lately, helped me to realize that I need some simplicity, calmness. This all ended not so simple, but I feel lighter.

So no saying about the meaning of the painting. I only would like to say something about to motifs I used. Arnold Booklin inspiration and some old postcard what I suddenly realized that was an inspiration too.

Ostatnio pisałam wiersze jako uzupełnienie myśli zawartych w namalowanych obrazach, ale tym razem jakoś nie wydawało mi się to właściwe. Zawsze podążałam za moją kreatywnością. W tym obrazie oraz sposobie pracy nad nim było tyle poetyczności że dodawanie czegokolwiek wydaje się już przesytem. Obraz który malowałam niedawno na zamówienie uświadomił mi że potrzebuję troszkę więcej prostoty i spokoju. W obrazie nie skończyło się to tak prosto ale i tak czuje się lekko.

Tak więc nic więcej o znaczeniu obrazu. Jedynie chciałabym powiedzieć o znaczeniu dwóch motywów jakich użyłam w obrazie. Inspiracja obrazem Arnolda Booklina i stara pocztówka która również okazała się inspiracją ku memu zaskoczeniu.

Arnold Booklin
For some time „The Isle of the Dead” was „stuck” in my head. I saw one of the versions in real and it is really really hypnotizing. Previously it showed up in some of my latest paintings („When you squint your eyes…” and „Fundamental thing”) but I never explained what it is for me. When I was little, I loved to play with Lego blocks, I always built big and beautiful castles/towers. Such my own places, just for me – something like a tree house for a child or building a base from blankets. When I saw that painting for the first time, this feeling from children’s play came back – the perfect hidden place. This theme has been with me for a long time and now has returned. This is my island seen from inside, from the position of someone who is on it.

Postcard
Many years ago I was in a museum where I saw a tiny painting – I liked it so much that I bought a postcard with its reproduction. This postcard hung on my inspiration board when I went to high school. Then I forgot everything, but as someone said it wisely (I do not remember who), a good piece of art, even seen for a moment, stays in our memory forever. It was exactly like that this time. I grew up, I changed and the picture I saw in the past has been in my mind. Recently, I started a new series with the Fire motif. During the work, I realized, reminded of that tiny painting seen a long time ago. This is it, this atmosphere, this feeling, and my tribute to the old Polish painter. Konrad Krzyzanowski „The Bride with the Lamp” 1905 oil on the board 17/21cm 6,5x8in

Arnold Booklin
Od jakiegoś czasu obraz „Wyspa umarłych” utkwił mi gdzieś w głowie. Widziałam na żywo jedną z wersji tego obrazu i jest bardzo, bardzo hipnotyzujący. Ten motyw ujawnił się w kilku moich ostatnich obrazach („Gdy mrużysz oczy…” i „„Podstawowa rzecz” ) ale nie wyjaśniałam dotąd o co z nim chodzi. Jak byłam mała uwielbiałam się bawić klockami lego, zawsze budowałam wielkie i piękne zamki/wieże. Takie miejsca moje własne tylko – coś jak domek na drzewie dla dziecka albo budowanie bazy z koców. Gdy pierwszy raz ujrzałam obraz Booklina to to uczucie z dziecięcych zabaw powróciło. Ten motyw jest ze mną od dawna a teraz powrócił. Oto moja wyspa widziana ze środka, z pozycji kogoś kto na niej jest.

Pocztówka
Wiele lat temu byłam w muzeum w którym widziałam maleńki obraz – tak mi się spodobał że aż kupiłam pocztówkę z jego reprodukcją. Ta pocztówka wisiała na mojej tablicy inspiracyjnej gdy chodziłam do liceum. Potem o wszystkim zapomniałam, ale jak to powiedział ktoś mądry (nie pamiętam kto) dobry obraz nawet widziany przez chwilę zostaje w naszej pamięci na zawsze. Tak było tym razem. Ja dorosłam, zmieniłam się a dawno widziany obraz został w moim umyśle. Niedawno zaczęłam nową serię z motywem ognia i dopiero w trakcie pracy przypomniał mi się tamten maleńki obraz widziany dawno temu. To jest to, ten klimat, to uczucie, i mój hołd dla dawnego Polskiego malarza. Konrad Krzyżanowski „Narzeczona przy lampie” 1905 olej na desce 17/21cm