The Antelope and cheetahs

„The Antelope and cheetahs” oil on canvas 39.5 x 27.5 inch 100 / 70cm 2020 Anna Wypych

Now imagine this deer and these cheetahs … Predators are preparing to attack tense and focused, imagine how they start to move … Then you see suddenly the close-up of her eye – strangely calm – as if too human, and suddenly you have the impression that the cheetahs are somehow in danger. But you can not see what happened next, you hear beautiful opera singing, gentle but also a strong female voice.

Earth.
There is something special in giving that the recipient becomes your own in some sense. There is something very feminine about it – you let someone eat you (feed from you, your body, soul, and your being in general) and he/she then becomes your property somehow. And one more aspect of it – an infinite woman who is eaten, but do not die. Something like a Phoenix, but different, more feminine …

It is painting about a circle of dependence and transformation of mutual strength and weakness, domination and surrender, defencelessness and predator, vulnerability and attacking – one goes into the other, and weakness and strength are only masks that we sometimes wear for a while.

The dance between predator and its victim, switching roles during that dance, like masks, they pass each other, while dancing around.

At one secound she is a victime, eaten by predators, and a blink of eyes later she is a mother earth feeding with love her hungry childs. And for me this is kind of „thing” what nature do. Kind of like women voice and power is. With many faces, and things are not quite they look and suppose to be.

Somehow, everything flows and changes all the time. And the only thing that makes a difference is a love and encouragement – let’s be good – though a little is enough, and it will make a big difference.

A dance in cercle between predator and its victim, switching roles during that dance.

I was inspired by television, this time it was a nature program in which was the scene of an antelope attacked by cheetahs – the last stage of the hunt. For a short moment close look of this, looked like a scene from classical master’s painting, like the scene from Caravaggio’s „Laying to the grave”, with all pathetic gestures. Seeing this shot, some earlier seeing inspirations, and what I wanted to say in my painting – merged into one – an idea for the painting. Other inspirations: „Laying to the grave” by Michelangelo Caravaggio, „Christian Dirce” by Henryk Siemieradzki, „Death of Barbara Radziwiłłowna by Jozef Simmler,” „Rejtan – the fall of Poland” by Jan Matejko, any of the paintings by Bourgerau, Capitoline Wolf, images of animals from the Grottoes from Lascaux, singing opera Angela Gheorghiu, and much more inspiration …

„Antylopa i gepardy” olej na płótnie 100/70cm, 2020 Anna Wypych

Teraz wyobraź sobie ta sarnę i te gepardy… Drapieżniki szykują się do ataku napięte i skupione, wyobraź sobie jak ruszają … Wtedy widzisz nagle zbliżenie jej oka – dziwnie spokojne – jakby zbyt ludzkie, i nagle masz wrażenie ze to jednak gepardom się zaraz coś stanie. Ale nie widzisz co się działo dalej, za to słyszysz piękny śpiew operowy, delikatny ale też mocny kobiecy głos.

Ziemia.
Jest cos takiego szczególnego w dawaniu ze obdarowany staje się twój w jakimś sensie. Jest w tym coś bardzo kobiecego – pozawasz się komuś „tobą karmic”, a on wtedy staje się w jakimś sensie twoją własnością. I jeszcze jeden aspekt tego – kobieta nieskończona, która nie ginie choć wciąż jest zjadana. Coś jak Feniks, ale inny, bardziej damski…

Jest to obraz o kole zależności i przemieniania się wzajemnego siły i słabości, dominacji i poddania, ofiary i drapieżnika, bezbronności i atakowania – jedno przechodzi w drugie, a słabość i siła to tylko maski które czasem przez chwilę nosimy.

Taniec między drapieżnikiem i jego ofiarą, zamieniającymi się rolami jak maskami które sobie podają w trakcie tego tańca.

W jednej sekundzie widzimy ofiarę, zjadaną przez drapieżniki, ale mrugnięcie oka później nagle widzimy matkę z miłością karmiącą swoje głodne dzieci. I dla mnie jest to jedna z tych rzeczy któe natura „robi”. Coś jak kobiecy głosi kobieca siła jest. Z wieloma twarzami i rzeczami które nie są tym na co wyglądają, czym wydają się być.

Jakimś cudem wszystko płynie, i się zmienia cały czas. A jedyne co robi różnicę to miłość i otucha – bądźmy dobrzy – chociaż trochę jest wystarczająco, i zrobi dużą różnicę.

Taniec wkoło między drapieżnikiem i ofiarą, zamieniającymi się rolami w trakcie tego tańca.

Zainspirowałam się telewizją, tym razem był to przyrodniczy program w którym w pewnym momencie było ujęcie antylopy zagryzanej przez gepardy – ostatni etap polowania.
Przez krótką chwilę to wyglądało jak scena dawnych mistrzów malarstwa, jak żywcem wyjęty obraz Caravaggia, „Złożenie do grobu”, z uniesieniem, i patetycznymi gestami. Widząc to ujęcie, ileś wcześniej widzianych inspiracji oraz to co chciałabym powiedzieć połączyło się w jedno – pomysł na obraz. Inne inspiracje: „Złożenie do grobu” Michelangelo Caravaggio, „Dirce chrześcijańska” Henryka Siemieradzkiego, „Śmierc Barbary Radziwiłłówny Jozefa Simmlera, „Rejtan – upadek polski” Jana Matejki, ktorykolwiek z obrazów Bourgerau, Wilczyca kapitolińska, wizerunki zwierząt z Grot z Lascaux, śpiew operowy Angela Gheorghiu, i wiele więcej inspiracji…